W punkt. Dlatego zostało to przekazane do osądu biskupa miejsca.

Co jest oczywiście unikiem, bo jednak nauka Chrystusa, brana wprost z Ewangelii - jest jasna. Chociaż zapewne nasi wierni nie wiedzą, ze Jezus dopuszczał rozwiązanie małżeństwa w wypadku zdrady :

"Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Kto chce oddalić swą żonę, niech jej da list rozwodowy. A Ja powiadam wam: Każdy, kto oddala swą żonę -- poza wypadkiem nierządu -- naraża ją na cudzołóstwo. A kto by oddaloną pojął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa" (Mt 5,31n; por. 19,3-9).

To nieprawda - http://www.wasza-afryka.pl/?afryka6=religia_afryki

Północ jest islamska, południe w dużej mierze chrzescijańskie, choć nie zawsze katolickie.
 

8) Z nastaniem wieczoru właściciel winnicy polecił swojemu zarządcy: Zwołaj robotników i wypłać im dniówkę. Zacznij od ostatnich, a zakończ na pierwszych. 
9) Podeszli zatem zatrudnieni o siedemnastej i otrzymali po denarze. 
10) Gdy podeszli pierwsi, sądzili, że dostaną więcej, lecz i oni otrzymali po denarze. 
11) Po wypłacie zaczęli się burzyć przeciwko gospodarzowi. 
12) Ci ostatni pracowali tylko godzinę — wytykali — a pan potraktował ich na równi z nami, którzy musieliśmy znosić trudy dnia i upał!
13) Wtedy gospodarz powiedział jednemu z nich: Nie krzywdzę cię, mój drogi. Czy nie uzgodniliśmy, że dostaniesz denara? 
14) Bierz, co twoje, i idź! Chcę bowiem temu ostatniemu zapłacić tak, jak i tobie. 
15) Czy nie wolno mi z tym, co moje, czynić tego, co chcę? A może krzywym okiem patrzysz na to, że jestem dobry?

16) W ten sposób ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. /Mt 20

Ha, to faktycznie trudne - ale wszak gospodarz zawarł umowy odrębne z każdym, to i każdemu wg zawartej umowy zapłacił :)

Przywoływanie I Listu do Koryntian w takim kontekście to zwykłe bluźniertswo, pajacu. To jest notka o faktach, a że nie pasuje do twojej ciemnoty, to już nie moja wina.

Przepraszam, ale to fakty są straszne i nic na to nie poradzę. To własnie w takich warunkach w Ameryce Płd zrodziła się herezja teologii wyzolenia.

Służę uprzejmie, po prostu informacje zawodowe :)

Z mojej notki nic nie wynika poza ostatnim zdaniem - że to kwadratura koła. Po prostu przytaczam liczby.
Jak Pan nie umie czytać ze zrozumieniem, to nie moja wina. Może proszę najpierw zapoznać się z tematem, który staje się przysłowiowym "wrzodem na d..e" w większości krajów poza cywilizacją zachodnią. To jest zupełnie nieopanowana bomba demograficzna, a "państwo socjalistyczne" w wydaniu afrykańskim to karabiny i mordy całych plemion. Lewactwo to popiera, najchetniej by tych ludzi wymordowali.

 

Widzisz, problem w tym, że Właściciel ustala zasady :)

problem w tym, że pracownicy (także ci co czekają pod bramą) zaczynają wątpić, czy zarządca aby na pewno zasady Właściciela przekazuje

bo oni słyszeli je rano, owszem mogły się zmienić, ale wątpliwości się pojawiają

a to czy na pewno pełnomocnictwa pełne ma, a to czy dobrze usłyszał, a to czy nie skorzystał zbytnio z samodzielności i dla zapewnienia siły robocznej nie przegiał z interepretacją woli Właściciela

ci co robią od rana, nie przyszli dla wysokich zarobków - sporo z nich z przyzwyczajenia, część dla znajomych, atmosfery pracy, ale część z powodu przestrzegania zasad przez długi czas, renomy

bo inni mieniący się pełnomocnikami właściciela płacili lepiej, ale kombinowali, nie byli godni zaufania

teraz stoją przy dwoich kantorkach i nawołują "nie bądź frajer! moja winnica ma tego samego Właściciela, płacimy lepiej, praca lżejsza, a reguły..reguły jak widzisz - nie jesteśmy gorsi"

Franciszek jest z samego środka Ameryki Płd i jej problemów. My zazwyczaj nie mamy o tym pojęcia - chociaż druga moja asystentka napisała znakomitą pracę o nasilającym się, podobnym zjawisku w dzielnicach biedy na Śląsku.
Czyli mnóstwo małych dzieci, prawie zero małżeństw i życie na zasiłku w kolejnych pokoleniach. PIjaństwo, narkotyki itp. 
Ludzie wykluczeni społecznie.

To są poważne problemy i wyzwania dla Kościoła. I nie wiadomo, jak to ugryźć bez podważania Tradycji, bo do tych ludzi nic nie dociera. Np nie umieją normalnie pracować, tzn. stawić się w pracy o określonej godzinie i przez kilka godzin wykonywać choćby najprostsze zajęcie. W Katowicach były specjalne programy uczenia tych ludzi normalnego życia, np nawyku robienia śniadania dla dzieci - naprawdę ! Niestety, z niewielkim skutkiem - ale to już temat rzeka, na inną notkę.

Czyje to słowa?  „byt kształtuje świadomość"

• Że zmarnowała sobie szanse na normalne, szczęśliwe i bezpieczne życie,
• moralność jest, delikatnie mówiąc, kompletnie różna od europejskiej.
• Wymaganie od tych ludzi życia w celibacie, wierności małżeńskiej itp. to czysta utopia

Ma bo my wszyscy byliśmy poganami i woda bierząca i prąd w gniazdku nie ma tu nic do rzeczy.

"Świadomość kształtuje byt" też brzmi nienajgorzej,  co nie? 

I co z tego wynika dla slumsu w Nigerii? Może poczytaj trochę o rozwoju katolicyzmu w Afryce, zamiast się popisywać faryzeizmem. Wiesz, że w KK obowiązuje specjalny ryt mszalny, tzw. zairski? > http://www.wieczernik.oaza.pl/artykul/ryt-zairski_id1061
 

Reprezentujesz faryzeizm w postaci czystej. 

Z czym ja się akurat nie zgadzam, bo Jezus mówił o małżeństwie w ogóle, a nie tylko tym zawartym w KK - którego wszak wtedy nie było jeszcze.
To jest dzisiaj bardzo popularne u nas wśród celebrytów - rozwód z pierwszą żoną/mężem, nawrócenie i "nowy model" już sakramentalnie :)

Pewnie dlatego Jezus ucztował z celnikami i bronił cudzołożnicy....
Powtarzam, faryzeusze - groby pobielane :)

Ale Pani nic nie rozumie, ja nie mówie, żeby z nimi nie jeść, tylko, że z Pani notki wynika, że są różne moralności, że życie z jednym mężczyzną to jakaś udręka, że czystość w slumsach to utopia!

Już to kiedyś wspominałem, ale powtórze. Kompletnie nie rozumiem o co chodzi z tą "zmianą nauczania przez papieża", czytałem encyklikę Amoris Laetitia i tam nie ma nic o pozwoleniach na rozwody, czy przyjmowaniu Komunii Św. przez rozwodników.
Za to bardzo dobrze papież Franciszek pokazał jakie są współczesne problemy małżeństw i rodziny, i nie mogę się zgodzić z tym, że one dotyczą tylko Ameryki Płd., Afryki, czy biednych dzielnic na Śląsku.

Ale chyba nie o tym jest mowa, nie udawaj głupiego!

Nie udaję. Co, realnie, ma taki buszmen zrobić? I co ma Mieszko do tego?

Cóz, pycha kroczy przed upadkiem.... 

Mi nie chodzi o seks nie wiem co Panią napadło? Z tym seksem, bo ja nawet nie wspomniałem.

Eska napisała, że nie możemy wymagać od nich życia w celibacie, tak jakby papież Franciszek stwierdził to w swoim nauczaniu, a to nie prawda. Papież nigdzie tego nie mówił, ani nie napisał. On stwierdził, że problemy małżeństw i rodziny są inne niż kiedyś i trzeba dostosować swoje działania ewangelizacyjne do obecnej rzeczywistości.

Nie. Sprowadzić do Europy w ramach łączenia rodzin.

"Eska napisała, że nie możemy wymagać od nich życia w celibacie"

Nie przypisuj mi tego, czego nie napisałam. Nic nie zrozumiałeś.

No cóż, ja bym się jednak nie ośmieliła powiedzieć, że osoby takie jak np kardynałowie Walter Brandmüller, Raymond Burke, Carlo Caffarra i Joachim Meisner nie umieją czytać ze zrozumieniem.....

Read more: http://www.pch24.pl/kardynalowie-upublicznili-swoj-list-do-papieza--prosili-o-wyjasnienie-watpliwosci--nie-dostali-odpowiedzi,47377,i.html#ixzz5AJH0f4fi

No, ale ja nie jestem świeżo nawróconą, przemądrzałą neofitką... :)))

Napisałem, że "najprościej", ale jaki jest powód robienia zamętu nie rozumiem. Myślę, że największy zamęt robią media.

To ci kardynałowie są świeżo nawróconymi neofitami, czy pch24?

Nie mi rozsądzać czy są w stanie czy nie. Zadaniem Kościoła jest odpowiadać na natchnienia Ducha Świętego i według tego działać. Ludzie czasem chcą przykrawać Boga do swojej miary i radykalizować w jedną albo drugą strone, czyli: "całkowity zakaz, litera prawa najważniejsza" albo "hulaj dusza piekła nie ma, nie możemy nic wymagać", a tu potrzeba pewnej delikatności i elastyczności w działaniu.

To ja jestem trollem? Czy kmiotem? Bo już nie wiem. Ja ani kota ogonem nie odwracałem, ani nie pouczałem co robić w fawelach i slumsach.

W jednym rację raczej masz. Nędza nie musi prowadzić do "rui i poróbstwa", i jego nie usprawiedliwia. Tu musi działać jakiś degradujący czynnik dodatkowy oprócz nędzy.

Ludzi można degradować, ale Kościół to nie tabela w ekselu. W starożytnym rzymie nie takie rzeczy się działy, były wieki ciemne hordy dzikich. A dla Eski 70% .. 40% .. 0%

Wątku teologicznego u Eski nawet nie tykam, bo się nie znam. To nie jest tak, że gdy warunki są ciężkie, to ludzie zamieniają się zawsze w zwierzęta (ani odwrotnie, szlachetnieją, bo dostali prąd). Jeszcze musi działać coś innego, np propaganda wmawiająca że są śmieciem.

Jest szansa, że w ciężkiej sytuacji nie zamienią się w zwierzęta wtedy, gdy mają już wpojone zasady moralne, wierzą w nie.

I niech go piekło pochłonie? 

Nie rozumiem tej zapłaty.

A w zasadzie tych kalkulacji.

Bo rozumiem to że jeśli się ktoś w godzinie śmierci nawróci po grzesznym i pełnym pogardy dla wiary życiu to dostanie nagrodę.

Tak rozumiem słowa skierowane do dobrego łotra.

A nie stałe pytania ile i za co.

A po prostu wszystko za wszystko.

3:10 Holandia. Wielka wyprzedaż relikwii świętych. 

Między innymi do tego prowadzi luzik.

Szanuję Pani wrażliwość, tak jak broniłem (contra Coryllus) wrażliwości "wariatek" przeciwko męskiemu rozsądkowi, w notce Ewolucja polskiego feminizmu. W tym miejscu jednak nasuwa mi się myśl prymasa Wyszyńskiego z 1975, która jest dla mnie nieustającym wyrzutem sumienia:

"Możemy i powinniśmy przejmować się nędzą całego świata, milionami ludzi, którzy co roku umierają z głodu. Ale nie jesteśmy w stanie indywidualnie zaradzić potwornej niesprawiedliwości na świecie, w którym – otoczone narodami sytymi – żyją ludy niedożywione, głodujące, bezradne wobec własnej nędzy. Na to trzeba potężnej organizacji międzynarodowej, wysiłków wielu narodów i państw. Za krótkie są na ogół nasze ręce, aby dosięgnąć biedaka leżącego na ulicach Bombaju – możemy mu pomóc modlitwą i ofiarą składaną za niego Dobremu Bogu – ale nie są za krótkie nasze ręce, aby wesprzeć najbardziej nieszczęśliwych i opuszczonych, żyjących w naszych miastach i wsiach, na tej samej ulicy, a nieraz – tuż obok, na tej samej klatce schodowej."

Też jestem ogromnie zaskoczony, bo mnie ten temat bardzo zajmuje i dla mnie to nie jest żaden "świat obok" tylko jak najbardziej część "mojego" świata.

Czyli jak nie ma kontroli i prądu to trzeba komunizmu bo jak już cytowałem:
Komunizm – to władza radziecka plus elektryfikacja całego kraju.

I wtedy będzie można ewangelizować!

No tak. jeśli nie chcemy pomagać nędzarzom z najbliższego otoczenia, to nie ma co myśleć o pomaganiu obcym w ciepłych krajach. Nie ta kolejność. Jasne, że pomaganie zdalne, bez ryzyka oglądania u siebie nędznych obiektów pomocy, żyjących na szczęście gdzieś daleko, jest bardziej kuszące dla ludzi wrażliwych.

No nie wiem co tym chciałeś wnieść?

Czy Pani sadzi, ze warunki zycia ludzi w Ameryce sa radykalnie gorsze od  tych jakie zastal Kosciol od kiedy zaczal ewangelizowac te kontynenty?

Misja Kosciola jest ewangelizacja,  Franciszek pod pozorem (a jest on mistrzem pozorowanych dzialan) pasterskiej troski o lud szerzy zwykla apostazje.

Odbywa sie to dokladnie tak jak syntetycznie ujal to Russ Douthat:

Schemat jest taki, oglaszamy, ze doktryna nie ulegla zmianie  ale praxis powinna byc zmieniona kierujac sie "pasterska" troska (zwrocmy uwage, ze termin pasterski ZAWSZE oznacza tylko liberalizacje, tak jakby pasterz nie musial uzywac kija), oglaszamy ze to tylko wyjatek, po czym zmieniamy zasady porzadku moralnego.  De facto jest  to zmiana doktryny ale udajemy ze nic sie nie stalo.  Franciszek otwartym tekstem oglosil (a jak sam twierdzi, jego nauczanie papieskie jest w jego codziennych wypowiedziach) ze przykazania nie sa norma absolutna, to tylko "idealy".

Nie ma i nie moze byc rozdzwieku miedzy lex credendi a lex vivendi jak to niedawno podkreslil kard. Sarah.

Kosciol nie jest i nie moze byc chartytatywna NGO.   Matki Teresy nie beda sie rodzic tam gdzie Kosciol pozostanie katolicki jedynie z nazwy.

Trzeba byc zupelnie slepym,  jak niektorzy, wystarczajaco inteligetni, sie tu wpisujacy aby nie widziec ze kierunek obecnej ewolucji Kosciola

wyznaczaja Niemcy - odejscie od wiary w kierunku "troski duszpasterskiej", glownie dla homoseksualistow.

    Wskazywanie na Ameryke Pld.  to akurat strzal w plot.   Destrukcja liturgii, jest stopniowe rozwadnianie, trywalizowanie i protestantyzacja od VII

sa scisle skorelowane z ekspansja protestancka w Ameryce Lacinskiej.   To co Pani uwaza za repriorytyzacje pracy Kosciola na tym kontynencie

jest kontynuacja tego procesu.

Prosze zajrzec w statystyki, predkosc ekspansji protestanckiej jest przerazajaca.

   Jadac przez malenkie miasteczko w interiorze meksykanskim zwrocilem  uwage, ze najbardziej okazalym budynkiem byla zbor Jehowitow.

W innej, malenkiej wsi meksykanskiej w poblizu ktorej bylem na wakacjach (bo nie lubie kurortow) ubogim, ale jedynym kosciolem byl zbor zielono-

swiatkowcow.  Tak jest tam wszedzie.

 Innym, jakze skandalicznym, przykladem troski Franciszka o "Kosciol peryferii" jest rzucenie katolikow chinskich na zer komunistom w ostatnich

tygodniach.

Materialow na ten temat jest wiele, warto sie zapoznac.

    Powtorze,  Kosciol ewangelizujac poza Europa od poczatku musial miec do czynienia z odmiennoscia kultur, nedza, niewolnictwem, wielozenstwem i tego rodzaju problemami.  Dopiero dzisiaj, w okresie powszechnej apostazji, sluza one za pretekst do demontazu Tradycji i doktryny.    

   Pan Osiejuk sadzi, ze ma szerszy niz przecietny Polak co to jest parafiansko ograniczony, oglad kondycji Kosciola Powszechego.

Nie pierwszy to raz kiedy lud ma duzo trzezwiejsze poglady niz ci w wiezach z kosci.

"To są poważne problemy i wyzwania dla Kościoła. I nie wiadomo, jak to ugryźć bez podważania Tradycji, bo do tych ludzi nic nie dociera. Np nie umieją normalnie pracować, tzn. stawić się w pracy o określonej godzinie i przez kilka godzin wykonywać choćby najprostsze zajęcie."

Czytalam blog pewnego misjonarza polskiego w Boliwii. On tam prawie, ze sie podlamal (wyjechal tuz po swieceniach, pelen euforii i zapalu misyjnego). Do tamtych ludzi faktycznie niewiele dociera, a juz "wiernosc malzenska" to jest kosmos. Dlatego (jak pisze) w ogole nie chca wchodzic w zwiazki malzenskie, "bo sie boja, ze nie dadza rady". Na msze swiete przychodza pijani, w nastroju fiesty. Najwazniejsze dla nich jest zostac pokropionym woda swiecona, do tego garna sie tlumy. Ja mysle, ze wielu europejskich misjonarzy tam po prostu wymieka, nie wiedza jak to ugryzc. Po prostu z nimi sa, przyjmuja ich zwyczaje. Ale nie daje to oczekiwanych efektow.

Kurcze, jak pierwsi misjonarze - jezuici to robili??? Moze jednak nie trzeba az tak sie "pochylac nad mentalnoscia i kultura"? Mysle, ze Pan Jezus przewidzial, ze spotkanie z Nim = zmiana zycia...

O, tak, Ameryka Poludniowa jest bardzo wdziecznym terenem dla wszelakiego rodzaju sekt protestanckich. Oni uwielbiaja wszystko, co "na haju". I protestantyzacja katolikow tam bardzo mocno postapila. Chodze czasami na msze hiszpanskojezyczne w Szwajcarii, kaplani to "misjonarze z Ameryki Poludniowej":)) (bo w Szwajcarii powolan brak), wiekszosc zgromadzenia rowniez pochodzi stamtad. Dla tych ludzi tradycyjna msza swieta= nuda; musi byc radosnie, z bebenkami, spiewami (falszuja jak diabli, to potworny mit, ze ladnie spiewaja), i msza swieta to najczesciej dla nich "fiesta del banquete" czyli radosna uczta. Rozmawialam niedawno z takim panem- odpowiedzialnym za grupe mlodziezy, on zaciekawiony, ze jestem Polka pyta mnie: a jaki jest w Polsce ryt? Na moje: ryt katolicki jest wszedzie taki sam, byl troche zdziwiony, Oni tam, zdaje sie, sa uczeni, ze sa "nudne i przestarzale" (jak u nas) msze swiete, oraz takie "dla ludzi", czyli spontaniczne, z klaskaniem, itd.

Opiszę pewną, anegdotyczną sytuację z Playa del Carmen w Meksyku. 

Byłem w kościele na niedzielnej mszy wieczornej. Mały wzrostem, aztecko wyglądający mexykanin zbierał datki. Czysta, białe Tkoszulka, jeansy, włos umyty, twarz ogolona. Kultura. Kiedy odwrócił się do mnie plecami przeczytałem hasło koszulkowe, z którym świętobliwie kroczył: 'maybe I'm shy, but I have a big dick'.

Viva Mexico! pomyślałem.

:D:D:D

Ja z kolei, na bardzo uroczystej mszy swietej, z okazji bierzmowania,  celebrowanej przez biskupa, mialam okazje widziec pania Latynoske (msza dla hispanofonow) - jedna ze swiadkow, ktora przyszla chyba po to, zeby przetestowac stan wytrzymalosci tegoz biskupa (bardzo dystyngowany Szwajcar). Monstrualne szpilki, monstrualny kok (ufarbowany na blond), mikrospopijna mini, monstrualny dekolt z takimz biustem na wierzchu, a do tego makijaz à la nocny klub. Aha, bluzeczka w panterke. Nie zartuje. Ta pani podchodzila na stopnie oltarza wraz z bierzmowana, odziana w biel, dziewczyna (obrzed mial charakter bardzo rozbudowany, biskup udzielal sakramentu i zamienial indywidualnie kilka slow z kazda para bierzmowany-swiadek) i tak atakowala biskupa walorami wizualnymi. Zgromadzenie nie wiedzialo, gdzie w tym momencie oczy podziac..

Na moje oko, byla to jakas ciocia albo ktos z rodziny wziety z lapanki na swiadka (nie przystepowala do komunii, wiec chyba bylo to niezgodne z przepisami)

No, ale potem pomyslalam sobie: moze cos sie w zyciu tej pani zmienilo po tym wydarzeniu..? Nigdy nie wiemy, kedy Duch powieje:)

"Doprawdy nie chciałabym być na miejscu Franciszka, bo to jest kwadratura koła...."

Ja sie ciesze niezmiernie ze nie jestem na miejscu Franciszka.

Zgadzam sie. Ruja i porobstwo moze tak samo przydarzac sie wsrod bogatych jak i wsrod biednych. Zlo wszedzie sie czai i tylko czeka zeby sie zerwac z lancucha. Trzeba tylko nie bac sie i umiec spojrzec mu prosto w oczy.

To bylo tak:

"komunizm = wladza rad plus elektryfikacja miast i wsi"

takie rownania sa niebezpieczne bo mozna latwo wyprowadzic inne i zejsc na manowce ideowe:

"wladza rad = elektryfikacja miast i wsi minus komunizm". 

To juz brzmi znacznie lepiej.

Biskup powinien wziac te pania pod ramie stanowczo i wyprowadzic z kosciola. I powiedziec : "prosze sie ubrac normalnie i wtedy moze pani wrocic. Bot to jest kosciol i Msza Sw., a nie dyskoteka czy nocny klub."

Najlepszy jest ten w rozowym kostiumie. Moze to Biedron przebrany? Jak swietowac to pelna geba.

Powinni jeszcze na koniec puscic z glosnikow grupe The Rolling Stones.

Za pierwszych Jezuitów nie było tam tzw. cywilizacji, tylko proste życie wiejskich tubylców. Tp jest różnica ZASADNICZA!

Ja widziałam podobne sceny w kościele pod Warszawą, właśnie podczas I Komunii.

Czy  Kosciol ma  zmieniac  swiat,  czy tez dostosowywac sie do swiata ?

Czy  Kosciol ma  zmieniac  fawele  w cos lepszego, czy tez  dostosowac sie do  faweli, aby tam zaistniec ?

Kiedys zakonnicy stawiali klasztor  na gorze,  i  okolica  starala sie  dorownac  klasztorowi.  Dzis  misjonarz  idzie do wioski, zyje jak  otoczenie.     Jakim przykladem ma  pociagac ?  W takim scenariuszu protestanci wygrywaja. To  fawela  ma  przyjsc do  Kosciola,  nie  odwrotnie.

Kiedys  Kosciol  ewangelizowal  slowem, liturgia, sakramentem, edukacja, praca.  Co z tego  zostalo  dzis ? Bo edukacji i pracy juz nie ma. Reszta  uszczuplona.

Wybaczcie, ale chyba was pogięło. Współcześni misjonarze to Boży szaleńcy. Właśnie dlatego muszą tacy być, że nie stoi za nimi twarda globalna organizacja dysponująca siłami zbrojnymi.

Niekoniecznie  pogielo.  Wielu  misjonarzy to Bozy  szalency - chwala im.  Problem  w tym  wlasnie, co stoi za nimi.  Jaka doktryna ?  Jakie maja  wsparcie ?  Jaka jest ich skutecznosc ?  Co  osiagaja ?  Widzimy  ostatnio  sekularyzacje, tolerancje, ekumenizm, aggiornamento, narodowe specyfiki..........  Czy to jest skuteczna  polityka ?

Ale to chyba nie do mnie pytanie, tylko do biskupów, do papieża.
 

Dlaczego problem głodu, wojny, straszliwych nieszczęść itp. w Trzecim świecie zawsze na końcu sprowadza się do prezerwatywy? Nie należy mylić porządków - Kościół jest od ewangelizacji i stawiania wymagań, ale heroizm jest dla świętych. Normalni ludzie grzeszą, a czasami mają wybór tylko pomiędzy większym a mniejszym grzechem, bo do heroizmu nie są zdatni.

To prawda. Nasza tradycja jest jednak potężna, skoro nadal jakoś sobie radzi z całym tym szaleństwem świata.

Spójrz na dzisiejszą notkę Toyaha. Żeby wymagać od siebie, trzeba wierzyć i wiedzieć w co się wierzy. Wtedy zwykły, codzienny heroizm nie jest męczeństwem. Jeśli tylko wiesz, ale nie wierzysz masz heroizm i męczeństwo w pakiecie. 

Oczywiście, że mogą być sobie wierne, ale to się w takich realiach niespecjalnie kalkuluje. Heroizm, zatem jest większy, a więc i wiara potrzebna mocniejsza. 

A czy tylko w socjaliźmioe elektryfikowano i np.  zakłądano wodociagi?

Absolutnie. Moja np.jest słabieńka.

Zaglądałam sobie tu, do Ciebie.  Z mascią w oczach itp...tylko pobieżnie. .

Chyba nikt  ...?...nie wie  czym stały się fawele. 

.

Szkoda. 

I Twojego tekstu szkoda. 

Żeby choć kto czytał Smutek tropikow ...jak podkład pod to piekło na ziemi.

.

Mam wprawę (w cierpliwości). Natomiast nie mam zmiłowania dla ludzi, którzy nie chcą wiedzieć i do wszystkiego przykładają schematy z zupełnie innych kręgów kulturowych. Gdzie tu miłość bliźniego, skoro nawet wiedzy i nim nie chcą przyjąć?

Niestety @eska nie masz racji. Tak właśnie kończy się interpretacja Pisma Św. na własną rękę. Przytoczony fragment z Mateusza odnosi się do "małżeństw" nie ważnie zawartych. Czyli np. małżeństwo rodzeństwa. Kościół naucza w tym miejscu o oddaleniu kogoś kogo nazywało się żoną, ale w prawdzie nigdy nie było ważnego zaślubienia. W aktualnym stanie kanonicznym odnosi się to do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Czyli sytuacji, w której nie doszło w ogóle do sakramentalnego związku małżeńskiego.

I tak przez jakiś czas w/w para nazywa siebie żoną/mężem, a w sądzie biskupim okazuje się nagle, że małżeństwa istotowo nigdy nie było. W takiej sytuacji kobietę do tej pory nazywaną żoną jak najbardziej można oddalić (a czasem nawet trzeba) - mówiąc językiem biblijnym.

Nie sposób nigdzie dopatrzyć się, aby kiedykolwiek apostołowie przekazali nauki Chrystusa, które dopuszczały by pod "pewnymi warunkami" (mówiąc tutaj papieżem Franciszkiem) na zerwanie więzów sakramentalnych, nawet w sytuacji zdrady którejkolwiek ze stron.

Czytanie Pisma św. nie może zatem być oderwane od interpretacji, którą przekazali apostołowie, a dalej KK. W innym przypadku mamy do czynienia z czystym protestantyzmem.

Eska napisała w komentarzu,  że nie wie. ..

Nie wie jak zrobić dobrze, czyli bez zdrady zasad Wiary. Ja też nie wiem,  jako prywatna osoba.

Modlimy się za Kościół, za Jego mądrość. 

.

W poniedziałek, 12 marca podano do wiadomości, że papież-senior wyraził zadowolenie z powodu tej inicjatywy, „która chce sprzeciwić się i zareagować na niemądry przesąd, według którego papież Franciszek jest człowiekiem praktycznym, pozbawionym szczególnej formacji teologicznej lub filozoficznej, podczas gdy ja byłbym jedynie teoretykiem teologii, który mało zrozumiał z konkretnego życia chrześcijańskiego dzisiaj”. 

O to chodzi. Wszyscy powariowali z tym "zmienianiem nauki" przez papieża. Papież Franciszek przypomniał tylko(i aż) o bardzo ważnych rzeczach które wielu przestało zauważać, a wszyscy w kółko z tą "zmianą nauki", "zrywaniem małżeństwa" itd..

Otóż to. Trzeba sięgać do źródeł (pod warunkiem, że nie są to źródła wody :)